Pierwsze nasze pływanie pod żaglami
Nareszcie w dniu 7 czerwca 2017 r. doczekaliśmy się obiecanego wyjazdu na żagle do Rewy w ramach realizacji projektu „REDZKA PIĄTKA PŁYWA NA PIĄTKĘ – ŻEGLARSTWO NASZĄ PASJA I KUŹNIĄ CHARAKTERU”. Niestety ze względu na niesprzyjające warunki atmosferyczne poprzednie zajęcia były odwołane. Dlatego z jeszcze większą niecierpliwością ruszyliśmy dzisiaj autokarem do Rewy do Yacht Clubu Rewa. Tu punktualnie o 16-tej przywitał nas gospodarz klubu Pan Janusz Frąckowiak ze sztabem współpracowników i sterników. Po krótkiej odprawie sterników i ustaleniu zakresu zadań na dzisiejszy rejs zostaliśmy podzieleni na 11 załóg. Po odebraniu żagli, lin, kół ratunkowych i kamizelek wraz ze sternikami udaliśmy się do żaglówek. Po pierwszej przymiarce na łodzi przygotowywaliśmy żaglówki do rejsu. Sternicy przekazywali nam dużo informacji praktycznych potrzebnych do właściwego ożaglowania naszych „Pucków”. Po wspólnym zepchnięciu łódek na wodę odbiliśmy od brzegu. Dla wielu z nas był to moment przerażenia, kiedy nasze białe żaglówki zmierzyły się z pierwszymi uderzeniami fal a my z pierwszymi bryzgami wody. Po dosyć emocjonującym starcie z każdą chwilą nabieraliśmy odwagi a woda wydawała się coraz cieplejsza, a wiatr targający nasze włosy okazał się sprzymierzeńcem w suszeniu naszych ubrań. Sternicy po zgrupowaniu łodzi obrali kierunek na Rzucewo i tak całą grupą jedenastu żaglówek w asyście dwóch łodzi motorowych wypłynęliśmy pod wiatr i falę w nasz pierwszy prawdziwy rejs pod żaglami. Strach już całkiem prysł, więc podziwialiśmy manewry sterników oraz otaczające nas fale i brzeg zatoki. Podziwialiśmy z wody Rezerwat Beka, sterczące żwirownie w Mrzezinie, a równocześnie wybieraliśmy foki, uważaliśmy na przelatujące nad głowami bomy i poznawaliśmy jak siła wiatru napędza ale i przechyla nasze łódki. Czasami nawet dawało się słyszeć piski oczywiście tylko dziewczyn, ale potem zastąpiły je szanty i piosenki żeglarskie. Nad bezpieczeństwem naszym czuwali bosmani na asystujących nam motorówkach i niestety biorąc pod uwagę ciemne chmury na niebie, po konsultacji z naszą Panią Dyrektor, podjęli decyzję o wyruszeniu w drogę powrotną. Ten drugi kierunek był już całkiem spokojny (no prawie całkiem ….), fale jakby były mniejsze a woda całkiem cieplutka. Słońce wychodziło zza chmur, pięknie odbijało się w falach zatoki. To były wspaniałe chwile. To nasz pierwszy szkolny rejs po zatoce. Zapomnieliśmy już o mokrych ubraniach i ciemnej chmurze wiszącej gdzieś z tyłu. Teraz od sterników mogliśmy się nauczyć wybierania żagli, rodzajów zwrotów, funkcji miecza, a niektórzy szczęściarze usiedli nawet za sterem. I tak dopłynęliśmy do naszej plaży, wspólnie wciągnęliśmy łodzie na piasek (ależ teraz były ciężkie!), ściągnęliśmy żagle i sklarowaliśmy łodzie. Nieco zmęczeni ale pełni emocji wróciliśmy do klubowego namiotu. Po zmianie ubrań lub wyżymaniu tych jedynych, usiedliśmy do ciepłego, klubowego bigosu. Ten wspólny bigos to ponoć prawdziwy rytuał w tym klubie. Ale wszystkim smakował i dosyć szybko ujrzeliśmy dno w olbrzymim garnku. Teraz przyszedł czas na podziękowania dla naszych sterników, bosmanów na motorówkach i oczywiście dla dowodzącego całością Pana Janusza Frąckowiaka. Ależ Pan Janusz był szczęśliwy kiedy, widział szczęście na naszych twarzach. Umówiliśmy się na nasz kolejny przyjazd w przyszłą środę. Musimy trenować przed zbliżającymi się pierwszymi szkolnymi regatami. Trzymajcie tylko kciuki za dobrą pogodę, a my poradzimy sobie z tymi zwrotami przez sztag i przez rufę. W drodze powrotnej w autobusie nie widać było zmęczenia, cały autobus po same brzegi wypełniało nasze ZADOWOLENIE.
To będzie kontynuowane ….